WCIERKI DO WŁOSÓW

 Hejka! Dziś poruszę temat włosów, a dokładniej produktów do nich czyli - wcierki. Chyba najbardziej niedoceniane kosmetyki do pielęgnacji skóry głowy, a jednak są ważne. Potrafią nie raz zdziałać cuda. O czym sama się przekonałam. Mogą rozwiązać wiele problemów dotyczących skóry głowy w tym włosów. 

Wcierka to preparat w płynnej postaci, która aplikujemy zazwyczaj po umyciu włosów. Za  pomocą pipety, strzykawki albo atomizera, a następnie wmasować w skore głowy. W celu odżywienia i zregenerowania, pomaga nie raz z chorobami skory głowy, wzmocnienia włosów oraz pobudzenia czy zahamowania i wypadania ich. A jeśli chodzi o nasz skalp to wcierka pomaga w zwalczaniu łupieżu, przetłuszczaniu czy swędzeniu skóry. To takie podstawowe problemy, które wymieniłam, ponieważ jest ich więcej, a można wymieniać i wymieniać. Nie każda wcierka ma takie same działania i też nie każda wcierka będzie sprawdzała się u wszystkich. W naszych popularnych drogeriach jednak cieżko znaleść wcierkę, a trochę dziwi mnie ten fakt ponieważ, to ważny produkt bo od skalpa wszystko się zaczyna, a mało osób właśnie zwraca na to uwagę. Bo nasza skóra głowy wpływa na kondycje naszych włosów i dalsze losy. Odpowiednia pielęgnacja jest potrzebna dla dla naszego skalpu tak jak pielęgnujemy swoją twarz.

Ten wpis poświęcam wcierką, dzięki którym zaczęłam swoją przygodę w pielęgnacji włosów. Bo wcześniej nie interesowałam się tematem włosów w ogóle bo zawsze twierdziłam, że nie ma potrzeby.

Pierwsza wcierka jest z firmy Joanna Konopie, wcierka i odżywka do skóry głowy i włosów nawilżająco-wzmacniająca. Kupiłam ją z ciekawości na te konopie. Moja skóra głowy jest wrażliwa. Produkt znajduje się w małej plastikowej butelce z praktycznym atomizerem w postaci sprayu. Jest bezbarwny. Podoba mi się jej zapach. Jest bardzo specyficzny. Taki delikatny i przyjemny. Myślę, że nie każdemu może spasować. Zaczęłam jej używać jakoś ponad 2 tygodnie temu i zauważyłam fajną różnice. Używam ją co drugi dzień. ( chociaż producent mówi, że produkt można używać codziennie). Jest to wcierka bez spłukiwania.  Aplikuje ją na skórę po myciu jak i na suche włosy i wcieram robiąc masaż skóry głowy. Spray jest delikatny i nie obciąża mi włosów. Skóra po nich nawilżona, ( a wcześniej czułam taką suchość na niej). Włosy delikatne i milutkie w dotyku. Dzięki nasiona z konopi, soku z liści z aloesu i witamin, które odpowiadają za nawilżenie. Produkt nie wywołał u mnie żadnych podrażnień. Zauważyłam również ze skóra głowy przestała mnie swędzieć. Wcierka jest tania bo kosztuje koło 10 zł. Drugą rzeczą jaką zauważyłam to wysyp baby hair. 

Druga wcierka to Herbaria, Lady Banafi. Wcierka regenerująca, wzmacniająca, przeciw wypadaniu włosów. Produkt dosyć znany i polecany przez innych. Bardzo byłam ciekawa czy naprawdę się tak dobrze sprawdza i jak się sprawdzi u mnie. Bo najbardziej skupiłam się na tym, że ma hamować wypadanie włosów. Produkt znajduję się w kolorowej butelce. (250ml). Produkt ma dziwny zapach dla mnie ( jest mocno wyczuwalny taki ziołowy zapach), ale jak dla mnie do przeżycia. Nie jest tak intensywny. Aplikacja nie należy też do najwygodniejszych. Dlatego ja używam do tego strzykawki, bo lepiej mi się tak nabiera i nakłada. Jest bardzo płynna i ma taki kolor ciemnobrązowy i wyglądem podoba coś jak zaparzona herbata. Wcierki używam dwa razy w tygodniu na godzinę przed myciem wcieram w skórę głowy. ( producent pisze, aby na czystą skórę głowy nałożyć produkt od 20 do 40 min, a później znowu zmyć). Jest to wcierka, która zawiera alkohol i trzeba ją zmyć. Po paru tygodniach zauważyłam poprawę w kondycji moich włosów. Wyglądają na zdrowsze i zagęszczone. Po pierwsze wypada ich dużo mniej oraz wielki wysyp baby hair. Moja szczotka jest dużo czystsza od włosów oraz mniej włosów w odpływie. 

(Tutaj wyżej zdjęcie z babyhair ile mi urosło po tym czasie)

Po tych dwóch produktach czuję, że moje włosy bardzo odżyły, a jeszcze nie skończyłam do końca butelek. Bardzo fajne o tanie produkty, które mogą dać super efekt. Jedyny minus, że nie można ich dostać stacjonarnie. Chce następym razem zrobić post jak skończę wszystkie produkty i zobaczę jak i o ile włosy mi urosły.

A wy używacie wcierek do włosów?

Komentarze

  1. Ja chyba jeszcze nigdy nie robiłam wcierki. Muszę wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę, ja właśnie nie używam teraz żadnych wcierek :( Śliczne włoski masz!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie używam wcierek do włosów chociaż czasem się zastanawiam czy nie zacząć :p

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawno nie używałam wcierek, a one naprawdę mogą zdziałać cuda :)
    Chętnie przetestuję je na sobie :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie stosowałam nigdy żadnej, ale też i problemów ze skórą głowy nie mam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Też używamy tej wcierki lady banafi :) Też nam się sprawdza!

    Pozdrawiamy ❤
    www.twinslife.pl (klik)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tyle dobrego czytałam i słyszałam o wcierkach do włosów, a jeszcze nigdy nie zdecydowałam się na żadną z nich. Czas to zmienić, bo włosów coraz mniej, od dłuższego czasu lecą jak szalone :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hey dear! Loved your post and allready followed your blog, i want invite you to visit and follow my blog back <3

    www.pimentamaisdoce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja nawet o czymś takim nie słyszałam. Ostatnio mam obsesje na punkcie peelingów do skóry głowy, ale muszę się tematem zainteresować, bo ciekawy
    Pozdrawiam i zapraszam na Blogmasy! #swietasieodbeda

    OdpowiedzUsuń
  10. O wcierce lady banafi słyszałam wiele dobrego, będę musiała wypróbować:)

    OdpowiedzUsuń
  11. ja mam ze 4 wcierki... i tak nie potrafię się zmusić do wcierania, że aż mi żaaaal

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty